O czym myślę po SeeBloggers 2017

SeeBloggers 2017

Dwa dni lipca spędzam w Gdyni na SeeBloggers. Po trzech edycjach to już będzie mój zwyczaj. Lubię ten specyficzny klimat festiwalu dla blogerów, który z roku na rok powiększa się i poszerza zakres przekazywanej wiedzy o nowe grupy twórców – podczas tej edycji bardzo dużo treści dotyczyło prowadzenia kanału na YouTube. Przyznam, że ten temat jest dla mnie interesujący (sami wiecie czemu).

seebloggers 2017

Z kupieniem biletu na pociąg czekałam do ostatniego momentu i dobrze, bo dwa dni przed wyjazdem złapałam się z innymi ludźmi szukającymi dojazdu i tak oto ruszyliśmy samochodem do Gdyni. Mimo wczesnej godziny wyjazdu z Warszawy zaskoczył nas duży ruch na autostradzie i korek przed wjazdem do Trójmiasta, więc pierwszą prelekcję i część drugiej słuchaliśmy na telefonie (dzięki za streaming!).

W tym roku prelekcje i panele na scenie głównej były naprawdę ciekawe, dotyczyły ważnych tematów a zaproszeni prelegenci posiadali ogromne doświadczenie w temacie, o którym opowiadali. Więc nawet jeśli ktoś nie dostał się na żadne warsztaty, to w mojej ocenie i tak miał możliwość otrzymania solidnej dawki wiedzy i inspiracji. Właśnie dlatego nawet nie zapisałam się na warsztaty o Instagramie z Adrianną Zielińską, bo w tym samym czasie był panel dotyczący hejtu, którego bardzo chciałam wysłuchać.

Poza tym, jeszcze bardziej niż rok temu, rozwinęła się strefa cooking, w której cały czas coś się działo. Spróbowałam nawet swoich sił w kulinarnej bitwie blogerów, jednak tym razem byli lepsi. Nowością (fajny pomysł – mam nadzieję, że będzie kontynuowany) była strefa spotkań ze stolikami na pogaduchy przy kawie i lodach. Ogromny plus ode mnie dostaje również śniadanie przygotowane przez OSM Łowicz – rewelacja, zapamiętam na długo. Tym razem udało mi się w przerwie między konferencją a imprezą wieczorną (w klimacie rockowym – brawo za ten pomysł!) wymknąć na ponad godzinę nad morze. Trochę mi tego brakowało.

Robicie czasem notatki? To spójrzcie koniecznie na prace Agaty, która uprawia tzw. sketchnoting i wynosi notowanie na żywo na level milion. Przez wszystkie prelekcje i panele na sali głównej była po prawej stronie sceny i robiła dla nas wszystkich notatki, które nie tylko zawierają kluczowe, ale są bardzo czytelne dzięki rysunkom, dymkom, adnotacjom i – co tu dużo mówić – wyglądają przepięknie. Agata, robisz świetną pracę!

Tu należą się słowa uznania dla organizatorów (i ich pomocników), którzy planując tegoroczny festiwal chcieli uszczęśliwić wszystkich – udało się wam! Bardzo duża różnorodność marek, z którymi można było nawiązać pierwszy kontakt i sprawdzić ich spojrzenie na współpracę z blogerami. Bardzo dużo świetnych osób, które udało mi się poznać w tym roku – buziaki dla was wszystkich.

Do domu wróciłam z nowymi tematami do przemyślenia, którymi muszę się zająć, żeby mój blog przeżył. Tym bardziej cieszę się, że tam byłam. Dziękuję za zaproszenie!

***

W związku z tym, że pisałam tą relację po obejrzeniu rozmowy Tomka Tomczyka z Anią i Kubą Zając, dowiedziałam się o kilku nieprzyjemnych akcjach, które absolutnie nie powinny mieć miejsca – patrząc już nie tylko przez pryzmat tak specyficznych okoliczności, jakimi są spotkania blogerów, ale tak zwyczajnie, ludzko. Ja naprawdę jestem w stanie zrozumieć, że są ludzie, których kuszą niepilnowane rzeczy, ale z drugiej strony jesteśmy myślącymi ludźmi, którzy powinni umieć zapanować nad swoimi „pierwotnymi” odruchami. Marki ufają nam, my ufamy innym. Czy powinno być tak,  że wszystko będzie trzymane pod kluczem i przykute łańcuchami? Warto się nad tym zastanowić, w jakim świecie chcemy żyć i kształtować ten świat swoim zachowaniem. Wierzę, że to był incydentalny przypadek i więcej się nie powtórzy.

Wybrane dla Ciebie: