Co? Mam rysować po książce? Deptać i wyrywać strony?! W moim domu zawsze było zatrzęsienie książek i zostałam wychowana w szacunku do słowa pisanego. Za mną dopiero kilka stron wykonywania zadań ze „Zniszcz ten dziennik”, które w większym lub mniejszym stopniu są dla mnie istną męczarnią.
Postanowiłam się podzielić z Wami moim zapełnianiem dziennika sobą – jakkolwiek dwuznacznie to brzmi – i w każdą sobotę będę wrzucać opis tworzenia/niszczenia kilku kolejnych stron. Być może będę czasem potrzebowała Waszej pomocy do wykonania niektórych zadań a może Wy też niszczycie własny dziennik i chcecie pokazać swoje dzieło. Piszcie śmiało na Facebooku.
Zaczęłam standardowo od pierwszej strony, na której wpisałam swoje imię na kilka sposobów. Z białym kolorem miałam spory problem i męczyłam się kilka dni, bo nie mam białej kredki ani nawet korektora. Ale potem mnie olśniło. Przecież w książce nie jest napisane czym mam to zrobić. Wybór metody zależy tylko ode mnie. Proces zwiększania kreatywności rozpoczął się już od pierwszego polecenia, które wykonałam używając lakieru do paznokci z białymi drobinkami.
Polecenie WYGNIJ GRZBIET chyba zostawię na sam koniec, bo teraz nie jestem w stanie zrobić tego książce… Podoba mi się własna numeracja stron i kolejność wykonywania poleceń – jest dowolna. Celowo na początek wybieram łatwe dla mnie zadania, więc kolejną jest strona z ulubionym zapachem. Ja wybrałam Hugo Boss Deep Red, bo kocham ten zapach i chcę go czuć za każdym razem, kiedy będę kartkować tę książkę.
Wymagającym większej odwagi poleceniem jest STAŃ TU (WYTRZYJ NOGI I PODSKAKUJ). Delikatnie położyłam książkę na czystej podłodze i w czystych kapcioszkach trochę poskakałam i poszurałam. Praktycznie nic nie widać. Jestem pewna, że powtórzę wykonanie tego polecenia, tym razem po środku trawnika.
Podczas robienia papierowego łańcucha przypomniało mi się, jak jako dziecko robiłam ozdoby choinkowe. Wtedy wydawało mi się to dużo łatwiejsze i nieco szybsze w wykonaniu. Przed wycięciem pasków pomalowałam je we wzorki, żeby łańcuch był bardziej kolorowy. Super jest to, że strona obok zadania jest pusta, dzięki czemu miałam gdzie zachować swoje dzieło.
Świetną zabawą było również odrysowywanie kształtu palców u stóp.
Ta książka cofa do czasów dzieciństwa, kiedy umysł nie tworzył żadnych ograniczeń, wszystko się dało zrobić – jak nie w ten to w inny sposób. Prawdopodobnie będę jeszcze wracać do niektórych stron i dodawać coś jeszcze.
A jak wygląda Twój dziennik?