#SeeBloggersLodz czyli co mnie poniosło do Łodzi

#SeeBloggersLodz

Ostatni weekend spędziłam na niesamowitym wydarzeniu, do którego mam ogromny sentyment. To właśnie SeeBloggers cztery lata temu było moją pierwszą blogową konferencją. Na przestrzeni kolejnych edycji zmieniło się wiele, a najważniejszą zmianą było przeniesienie konferencji z Gdyni do Łodzi. Dotychczas w Łodzi byłam tylko raz w życiu, zimą, w lutym, kiedy śniegu było po kolana, było koszmarnie zimno a miasto zwiedzałam z samochodu, jadąc wolno ulicami przy akompaniamencie rozkręconego na full ogrzewania – sami możecie się domyślić, że dla mnie – ciepłolubnej – to był istny koszmar. I ten koszmar, dzięki #SeeBloggersLodz odszedł w niepamięć.

Konferencja znalazła swoją przystań w przepięknie zrewitalizowanej elektrowni zmienionej na Centrum Nauki i Techniki EC1. Uwielbiam styl industrialny i doceniłam zachowane płytki, balustrady a nawet dźwig (ciekawe, czy nadal działa) w sali wystawienniczej. Na koniec pierwszego dnia specjalnie dla nas została zorganizowana wycieczka po terenie elektrowni, na którą nie poszłam (a teraz żałuję), bo byłam zbyt wymęczona pobudką o 6 a następnie całym dniem wrażeń i na pełnym pędzie. A dzień się przecież jeszcze nie kończył.

gala

Po raz pierwszy bowiem, na zakończenie pierwszego dnia konferencji, odbyła się Gala #Hashtagi Roku. Zupełnie nowe wydarzenie, które jest okazją do wyróżnienia twórców za pracę, którą codziennie wkładają w rozwój swojego miejsca w sieci. I takie wyróżnienia może nic nie znaczą dla przeciętnego Kowalskiego, ale dla twórcy są znakiem, że nawet jeśli czasem się nie chce a nawet momentami wątpi w sens tego wszystkiego, to jednak warto robić więcej i sięgać dalej. Zwieńczeniem gali był genialny koncert Katarzyny Nosowskiej – musiał być dobry, skoro ja, osoba nieprzepadająca za koncertami, byłam pod wrażeniem tych wszystkich emocji płynących ze sceny.

festiwal

I tak największa konferencja dla blogerów została przemianowana na festiwal, pojawiło się bardzo dużo wystawców (przypominało mi to trochę targi współpracowe dla blogerów), cała masa dodatkowych atrakcji organizowanych przez te stoiska, każdy mógł znaleźć coś dla siebie wśród wielu stref wyraźnie od siebie oddzielonych. Ja znalazłam dla siebie wartościowe panele i prelekcje na scenie głównej i to tam (poza kilkoma kursami po pyszną kawę) spędziłam najwięcej czasu. Co jest dobre w SeeBloggers to fakt, że udział w festiwalu daje ogromną szansę początkującym twórcom na skorzystanie z doświadczeń „starszych” koleżanek i kolegów. W tym roku wszystkich twórców było ponad 2000! No i poza kilkoma torbami próbek i gratisów (ja wiem, że wszystko dla ludzi, ale plz) ja mam nadzieję, że to właśnie zabrana do domu potężna dawka inspiracji i wiedzy okaże się najważniejsza.

ludzie

Kiedy pierwszy raz jechałam na SeeBloggers jeszcze tego nie wiedziałam i byłam straszną pipą w kwestii poznawania nowych ludzi, mogłam wyjść z większą inicjatywą. Gdybym tylko mogła cofnąć czas… Ale nie mogę, więc jeśli jesteś pierwszy raz na takim wydarzeniu, nie znasz kompletnie nikogo, to chociaż spróbuj zagadać do osoby, która podczas prelekcji siedzi obok ciebie – najwyżej nic z tego nie wyjdzie. Przed takimi konferencjami ludzie umawiają się na wspólną podróż czy nocleg. To jest świetna okazja do poznania ludzi, z którymi możesz mieć kontakt przez całe lata (buziaczki dla mojej jedynej blogowej ekipy!). Z biegiem blogowania, jeżdżenia na konferencje i aktywnego uczestniczenia w blogosferze to widać jak na dłoni, że wcale nie chodzi o statystyki (no, może trochę), ani o współprace (wszystko bez ciśnienia). Chodzi o właściwych ludzi, którzy pojawiają się obok ciebie i tam zostają. Nie miałabym tego bez bloga.

inspiracje

Chciałam ten akapit zatytułować „inni ludzie”, bo mam na myśli panelistów i prelegentów, ale zaproszone osoby nie były „zwykłymi” ludźmi. Oni byli inspiracją do tego, żeby spojrzeć jeszcze raz na swoje życie, czy ono wygląda dokładnie tak, jak chcemy. Bo rzeczywistość kreujemy my sami (chyba, że to Matrix, to wtedy nie) i tylko my mamy wpływ na to, czy jest nam w tej stworzonej rzeczywistości dobrze. Jeśli nie jest, to trzeba coś zmienić, bo zmiany są dobre – sprawdziłam to wielokrotnie sama. Wartościowe panele i prelekcje dały mi do myślenia, w jaki sposób robić pewne rzeczy inaczej i wykorzystać czyjeś doświadczenia do zrobienia kolejnego kroku. To ważne. Mimo że nie planowałam, to trafiłam na wywiad z Katarzyną Nosowską (o tym, że zawsze warto być sobą), następnie na wywiad (przewińcie na 1:01) z Urszulą Dudziak (o tym, że trzeba mieć pasję w życiu i będzie się chciało dalej) a na samo zakończenie #SeeBloggersLodz wysłuchałam mega inspirującego i kosmicznie energetycznego wystąpienia (przewińcie na 54) Jerzego Owsiaka (o tym, że każdy z nas ma możliwość zrobienia czegoś trwałego i dobrego).

Po raz kolejny wróciłam do domu po niesamowitym weekendzie z wrażeniem, że chciałabym pozostać w tej atmosferze jeszcze kilka dni dłużej. Zerknijcie na moją relację, którą starałam się nagrywać na bieżąco na moim instastory z tego, jak wyglądało pierwsze #SeeBloggersLodz (i przy okazji zachęcam do zaobserwowania mnie na Instagramie).

Czy czytają mnie osoby, które były razem ze mną na SeeBloggers w Łodzi? Podzielcie się w komentarzu swoją relacją, bo chętnie przeczytam, co wam podobało się najbardziej i co dla siebie wynieśliście z tej konferencji.

#SeeBloggersLodz

Wybrane dla Ciebie: