Na całym świecie są ludzie, którzy przestali marzyć. Ludzie, którym ktoś powiedział, że ich marzenia się nie spełnią. Ludzie, którzy nie mieli odwagi żyć marzeniami. Ludzie, którzy po spojrzeniu w twarz otaczającej ich rzeczywistości przestali dążyć do celu.
„Przestałem marzyć. Jak człowiek nie marzy – umiera.”
~ Ryszard Riedel
Rano (spałam dzisiaj do 14) wyszłam z psem. I tak idąc, rozmyślając o wszystkim i o niczym, spojrzałam na menela, śpiącego słodko w przyblokowym ogródku. Przeszło mi przez głowę, że to dobry motyw na film „3:10 do zgonu”. Po zatoczeniu kółka wokół bloku natknęłam się na jakże kulturalną partnerkę tegoż menela, która stojąc nad nim składała kolejne zdania praktycznie z samych wulgaryzmów i zachęcała go w ten sposób do wstania i wrócenia do domu.
Ogarnęła mnie fala niechęci do ludzi, którzy tworzą margines społeczny. Czy oni chcą żyć w ten sposób? Nie przeszkadza im to zupełnie, że większość ludzi mija ich z pogardą i wyrazem obrzydzenia na twarzy? Że żyją na skraju nędzy i służą za przykład upadku człowieka? Dlaczego nic z tym nie zrobią? Przecież są organizacje, wprawdzie niewiele, ale jednak, które wyciągają pomocną dłoń. Czy takie życie jest na tyle dobre, żeby nie chcieć zmiany?
To nie stało się z dnia na dzień. No dobra, może tak być, że normalny człowiek nagle straci pracę, bank zabierze mu mieszkanie, na które wziął kredyt i nagle wyląduje na bruku. Ale to są przecież wyjątki. Menele, których spotykam codziennie pod blokiem mają mieszkania. I mają zasiłki, które zamiast przeznaczyć na poprawienie swojej sytuacji życiowej, wydają wszystko na kolejną butelkę piwa. I tak wegetują.
Czy to taki duży problem, żeby wziąć się w garść i chociaż podjąć jedną próbę wyprowadzenia się na prostą? Nawet jeśli nie odłożyć, to ograniczyć nałóg i zacząć odkładać pieniądze na większy cel? Albo przeznaczyć je na naukę lub szlifowanie posiadanych umiejętności? Niby każdy narzeka na brak pracy w Polsce, ale jak otwiera się pierwszą lepszą stronę z ofertami pracy, to widać kilkadziesiąt tysięcy propozycji. Ok – w większość są duże wymagania.
Ale na pracownika sprzątającego ulice miasta nad ranem nie potrzebne jest wieloletnie doświadczenie na konkretnym stanowisku czy magisterka. Mierz siły na zamiary. Za wyciąganie śmieci z kosza też są pieniądze. Czy taka kasa śmierdzi? A może wygodniej jest dostawać te 500 zł od Państwa, bez konieczności chodzenia do pracy i wykazywania odrobiny chęci do zmiany swojego życia?
Nikt za menela nie podejmie decyzji. A taki człowiek jest na przegranej pozycji, bo żeby zmienić swoje życie, trzeba widzieć powód. Trzeba mieć cel. A żeby mieć cel, trzeba mieć marzenia. Ludzie zepchnięci do marginesu społecznego nie mają odwagi marzyć. Być może zakodowali w swojej głowie, że lepsze życie jest nie dla nich i nie ma sensu się starać, bo i tak niczego nie zmienią. W jakiej strasznej rzeczywistości muszą żyć.
Budzić się codziennie w gównie – bo tak można podsumować życie przeciętnego menela – narąbać do nieprzytomności, iść spać, powtórzyć. I mniej lub bardziej świadomie przygotowywać swoje dzieci do takiego życia. Bo dziecko menela tym bardziej na nic nie zasługuje i niczego nie osiągnie. No bo w jaki sposób, skoro ma taki przykład w domu? Ludzi, którzy w obliczu życia przestali marzyć.
zdjęcie: 1,