10 myśli na wiosnę

myśli na wiosnę

Zima się skończyła. I nawet nie mówcie, że w marcu jak w garncu, bo zima skończyła się przede wszystkim w mojej głowie. Teraz jest jedyny czas w ciągu roku, kiedy jako tako akceptuję deszcz (jak jest deszcz, to nie ma śniegu), ale już za tydzień będę oczekiwać temperatury powyżej 25º C i słońca. Dużej ilości słońca. Do tego czasu towarzyszyć mi będzie 10 myśli na wiosnę, żeby czas płyną szybciej a lato powitam już z szerokim uśmiechem na ustach.

Zdobędę cały świat!

Czemu pomyślałam o tym dopiero teraz i czy te wszystkie nowe pomysły i plany były u mnie od dawna a tylko ich nie widziałam zajęta spaniem, spaniem a w przerwach spaniem? Zapisuję sobie wszystko, ale nie czuję się na siłach do działania. Może jak na drzewach i kwiatkach pojawią się pierwsze pączki. Właśnie – zjadłabym pączka.

Kiedy pojawiły się te kilogramy?!

No przed zimą ich nie było – sprawdziłam na zdjęciach. Może to tylko waga się zepsuła… Bo spodnie się zapinają. Jak wciągnę brzuch. I naciągnę materiał. Mam nadzieję, że ten guzik wytrzyma. To gdzie ja położyłam tę płytę Chodakowskiej? Jest! Nie wiem jak znalazła się na półce za książkami. O, kurz osiągnął inteligentną formę życia.

Za oknami jest tak szaro…

Może przydałoby się je umyć, ale jak znowu będzie padać, to całe mycie będzie bez sensu. Do tego jeszcze jest zimno, więc na dodatek się przeziębię a chorowania mam już dosyć. A ile czasu to trwa. Właściwie to nie jest aż tak źle – jak się dobrze przypatrzeć, to nawet widać chmury w dziwne szare kropki. I jakby smugi.

Które buty mam założyć?

Rano jest zimno, więc zimowe. W dzień może padać, więc kalosze. W południe jest ciepło, więc trampki. Ale wieczorem jest chłodniej, więc niubalanse. Idę do pracy, więc szpilki. Nie muszę aż tak formalnie, więc baleriny. Ale rano jest zimno.

Więcej czasu na dworze.

Czekam na dłuższe spacery z psem zamiast szybkiej przebieżki dookoła bloku, bo i ja nie lubię zimna i Lo niespecjalnie cieszy się z długiego chodzenia po śniegu. Niech tylko zniknie błoto, to z pewnością wybiorę się do parku na powolną obserwację budzącego się życia. Wiosną nie będzie też smogu a świeże powietrze podobno jest zdrowe.

Na końcu notki wypisałam kilka interesujących aktywności poza domem, które kosztują nic lub prawie nic.

Tyle słońca w całym mieście.

Nie widziałam od początku jesieni w zeszłym roku. Cieszy mnie nawet jak świeci mi prosto w oczy, bo bardzo za nim tęskniłam. Może nawet zacznę wychodzić do pobliskiego parku w czasie przerwy na lunch. Tylko po to, żeby siedzieć na ławce z twarzą skierowaną do słońca i czuć przyjemne ciepło na skórze.

Zaczynam planować wakacje.

Jak słońce i ciepło, to już moje myśli zaczynają biec w kierunku wakacyjnego lenistwa przeplatającego się z poznawaniem nowych miejsc, kultur, smaków i zapachów. Nie wiem czy mi to wyjdzie, ale chciałabym bardzo pojechać samochodem do Portugalii, po drodze zahaczając o kilka innych krajów. Uwielbiam to!

Gdzie są moi znajomi?

W czasie snu zimowego na dwór wychodziłam tylko wtedy, kiedy naprawdę musiałam. Czas letni kojarzy mi się z poznawaniem nowych ludzi, odświeżanie lekko zaniedbanych znajomości (niech przyzna się ten, kto takich nie ma) i spotkaniami z tymi, których twarzy na żywo już mi bardzo brakuje.

Odświeżę mieszkanie.

Jesienią i zimą w kręgu moich zainteresowań znajdują się koc, odkręcony kaloryfer i duży kubek z ciepłą herbatą/kawą/kakałkiem. Im więcej słońca pada przez (chwilowo nieumyte) okna oświetlając puste ściany. Może zmienię kolor farby? Albo wiem! Powieszę wreszcie jakiś obrazek. A może plakat?

I zetnę włosy.

Może do ramion – taki przedłużony bob. Ładnie mi w takich włosach. Dopóki miałam długie (za pas) zupełnie mi nie przeszkadzały i wręcz burzyłam się na jakąkolwiek sugestię, że mogłabym je skrócić. A teraz do łopatek jakieś takie już za długie się wydają i ciężko się nimi zajmować. Prostowanie zaczyna trwać całe wieki. Zetnę je. W długim bobie mi ładnie.

Okazji do wiosennych aktywności w Warszawie jest mnóstwo – zarówno tych wewnątrz jak i na dworze. Przejrzałam nadchodzące wydarzenia i wybrałam te, które szczególnie mnie zainteresowały i chętnie wzięłabym w nich udział.

1. Festiwal DOG DAY w Soho Factory

To wydarzenie głównie dla psiarzy, ale nie tylko. I to co ważne – można przyjść z piesem.

2. Spotkanie z Andrzejem Pilipiukiem w bibliotece na Bielanach

Gdybym była fanką fantastyki, za nic nie przepuściłabym takiej okazji.

3. Wystawa „Strefa dźwięków” w Muzeum Azji i Pacyfiku

Lubię poznawać muzykę innych kultur. To jest świetna okazja do usłyszenia a nawet do zagrania na niektórych instrumentach.

4. Lodowiska

Ja wiem, że to raczej zimowa aktywność, ale ja wolę łyżwy jak nie muszę walczyć o każdy ruch z płaszczem i czapką opadającą na oczy. A do końca marca lodowiska miejskie jeszcze będą działać. Zimowy Narodowy tylko do 5 marca.

Wybrane dla Ciebie: