W windzie

w windzie

Co takiego może się stać, kiedy utkniesz w windzie centrum handlowego?

W głowie mam tylko jedną myśl – czy Hania ucieszy się z tego pierścionka? Chcę zobaczyć ten błysk w jej oczach, kiedy wręczę jej małe, czarne pudełko z logo jednego z droższych sklepów z biżuterią. Jak szeroko się uśmiechnie? Czy przypomni sobie tamten moment, kiedy mijaliśmy witrynę butiku, za którą oślepiały złotem i kamieniami te wszystkie fikuśne wisiory, horrendalnie drogie zegarki no i oczywiście TEN pierścionek. Nie mogę przestać się uśmiechać, kiedy myślę o jej łakomym i rozmarzonym spojrzeniu, kiedy wyobrażała sobie, że klękam na jedno kolano i wręczam jej to upragnione pudełeczko. Ciekawe, czy była świadoma tego, że widziałem te wszystkie nieśmiałe i ukradkowe spojrzenia rzucane w moją stronę, kiedy tak hipnotyzowała ten delikatny, złoty pierścionek ze ślicznym diamentem? Oczekiwała jakiejkolwiek reakcji. No, to teraz doświadczy tej reakcji.

Nadal uśmiechając się, kieruję swoje kroki do windy. Umówiliśmy się dzisiaj w kinie, żeby obejrzeć ten nowy film o superbohaterach. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że Twoja dziewczyna – już za kilka chwil narzeczona – podziela Twoje pasje. Przypominam sobie rozmowy z kumplami, którzy wiecznie narzekają na filmowe wybory swoich partnerek. Oczywiście, kiedy Hania chce, oglądam również komedie romantyczne. Nie widzę w tym żadnej tragedii. Zwyczajnie kocham kino. Docieram wreszcie do wind. Niech to, jedna właśnie odjechała, druga zjeżdża z samej góry. Mam nadzieję, że moja dziewczyna nie zdenerwuje się za te kilka minut opóźnienia. Wyjmuję telefon z kieszeni, żeby napisać krótkiego smsa. No nie. Bateria rozładowała się szybciej, niż myślałem. Winda zjechała na dół. W tym czasie zdążyła do mnie dołączyć poddenerwowana kobieta z niemowlęciem w wózku i energicznym pięciolatkiem, którego musiała mocno trzymać za rękę, co miało uchronić ją przed bieganiem za nim po całym centrum handlowym.

Wsiedliśmy do sporej windy. Całe szczęście, że zjechała akurat towarowa, bo inaczej jechalibyśmy na górne piętra ściśnięci jak sardynki. Kiedy drzwi miały już całkowicie się zasunąć, w ostatniej chwili wylądowała między nimi szczupła dłoń, za którą do środka weszła rozmawiająca przez telefon – zdecydowanie zbyt głośno – nastolatka a za nią dodreptało starsze małżeństwo. Jeszcze raz doceniłem wielkość tej windy. Wcisnąłem przycisk czwartego piętra, przy którym widniało logo kina. Dziewczyna szybko stuknęła trójkę, na co starsza para spojrzała na siebie porozumiewawczo, a kobieta z dziećmi zaczęła namawiać synka do naciśnięcia piętra parkingowego -2. Przy okazji dzieciak wcisnął wszystkie pozostałe guziki, które jeszcze się nie świeciły. Kątem oka dostrzegłem, że kobieta przymyka udręczone oczy. Odniosłem wrażenie, że dzisiejszy dzień musiał mocno dać się jej we znaki.

Winda ruszyła, jednak nie zatrzymała się na kolejnym poziomie. Nie zatrzymała się również na kolejnym piętrze. Poziom zdenerwowania wzrósł natychmiast i odnalazł swoje ujście w głośnym nabraniu powietrza i lekkim okrzyku strachu, kiedy winda z silnym szarpnięciem zatrzymała się między drugim a trzecim piętrem. Przymknąłem oczy i rzuciłem do siebie szybko w myślach – spokojnie zaraz ruszy. Niestety jakby na złość, winda szarpnęła raz jeszcze i zgasły wszystkie przyciski. Czy to wszystko? Nastolatka z głośnym westchnięciem rosnącej frustracji podeszła do paneli i zaczęła przyciskać guzik ze swoim piętrem – nawet się nie zaświecił. Zero reakcji. Starsza kobieta wkroczyła do akcji.

 – Dziewczyno, przecież to nie zadziała od takiego wciskania.

Jedyną reakcją było fuknięcie i spojrzenie mówiące „dlaczego znowu akurat ja?”. Dzieciak spojrzał płochliwie na matkę, jakby uznał swoją winę w tym, że winda przestała jechać. Czas na interwencję, zanim rozpocznie się cicha wojna pokoleń.

 – Czy może Pani dać mi swój telefon? W moim bateria niestety się rozładowała. Przydałoby się zadzwonić na numer interwencyjny z tej naklejki. – dodałem wskazując na instrukcję działania w przypadku awarii windy.

 – Proszę. – usłyszałem w odpowiedzi, okraszone lekkim rumieńcem i uważnym obserwowaniem podłogi. Do tego dołączyła szczupła, drżąca dłoń, wręczająca mi różowego iPhone’a. Oczywiście. Jakiż inny telefon może mieć dzisiejsza nastolatka. Już po chwili zorientowałem się, że nic z tego nie będzie. Nawet telefon, który budzi pożądanie wielu, ma prawo nie mieć zasięgu w środku szybu windowego. Zwróciłem go nadal rumieniącej się dziewczynie i dokładnie w tej samej chwili zgasło światło. Długo nie trzeba było czekać, żeby niemowlę, do tej pory raczej spokojnie leżące w wózku, wyczuło niepokój matki, zaczęło zanosić się rozdzierającym i duszącym płaczem. Czy tylko mi się zdawało, czy usłyszałem bardzo ciche „kurwa” wyszeptane nad wózkiem? Mężczyzna wymruczał do swojej żony kilka uspakajających słów a dziewczyna uparcie wciskała ikonki telefonu w nadziei, że może za kolejnym razem zasięg złapie. Niestety to tak nie działa słonko – pomyślałem. Jej komórka stała się jedynym źródłem światła.

 – Potrzebuję tego jeszcze na chwilę. – powiedziałem spokojnie i wyjąłem z jej rąk telefon, kierując źródło światła na wózek, co zostało docenione delikatnym uśmiechem wdzięczności na twarzy zmęczonej całym dniem matki. Wyjęła płaczące dziecko i zaczęła je delikatnie kołysać. Nieoczekiwanie poczułem wzruszenie tym widokiem i przez ułamek sekundy wyobraziłem sobie, że z takim samym matczynym uczuciem Hania będzie kołysać nasze dziecko. Zaskoczony tą myślą szybko wróciłem do obecnej sytuacji, w której siedem osób zostało uwięzionych w ciemnej windzie w ogromnym centrum handlowym. Czy prąd wysiadł tylko w tym miejscu, czy może całe centrum zostało odcięte? Co robi teraz moja dziewczyna? Musi się strasznie denerwować moją nieobecnością. Czy jest bezpieczna? Powinienem teraz być przy niej. Myśli zaczęły galopować przez moją głowę, co wcale nie pomagało w wydostaniu się z windy. Dziecko zaczęło się wyciszać. Mam nadzieję, że szybko zaśnie.

 – Musiu, co się stało? To przeze mnie? – mała dłoń kurczowo ściskała zwisającą połę luźnego swetra. Widocznie dzieciak musiał się tym mocno przejąć.

 – Nie kochanie. Coś musiało się zepsuć. Czasem tak bywa. Nie musisz się tym denerwować.

Te słowa podziałały natychmiast, nie tylko na dziecko, ale na nas wszystkich stojących w ciemnej windzie i czekających na pomoc. Bo ktoś musi się wreszcie zorientować, że ta winda nie jedzie, no nie? W świetle z iPhone’a podszedłem do drzwi z próbą otwarcia ich, jednak metalowe płyty nie ruszyły się nawet o milimetr. Właściwie nie spodziewałem się innego efektu.

 – Przepraszam Państwa. – głos starszej kobiety – Czy ma ktoś z Państwa butelkę wody? Mąż czasem dostaje lęku w zamkniętych, małych pomieszczeniach. Woda trochę mu pomoże.

Tylko tego brakowało – starszy facet z klaustrofobią. Mam nadzieję, że nie dostanie jakiegoś ataku, bo nie wiadomo, co dzieje się na zewnątrz. Pomoc może nie dotrzeć na czas. Nie mogli wybrać ruchomych schodów? Właściwie… Ja też mogłem wybrać schody. Nastolatka z modnym telefonem również. Ale gdyby nie my, kobieta z dziećmi byłaby tu całkiem sama. Chyba jednak nie mogło być inaczej.

 – Tak. Bardzo proszę. – kobieta trzymając niemowlę na jednej ręce, wyjęła z wózka litrową butelkę wody niegazowanej. – Muszę być przygotowana właściwie na wszystko. – dodała z lekkim uśmiechem, co spotkało się z porozumiewawczym spojrzeniem starszej kobiety. – Kochanie, usiądź na podłodze. Musimy poczekać na pomoc. – wręczyła złożony kocyk kołyszącemu się na boki z nudów chłopcu. Malec na rękach zasnął, więc ułożyła go w wózku, który po chwili przysunęła do ściany windy.

 – Świetne dzieciaki. Nawet jak dają trochę w kość. – rozpocząłem rozmowę, bo lubię poznawać ludzi. A poza tym siedzenie w całkowitej ciszy nigdy nie było w moim stylu.

 – Taak… – przeciągnięte słowo w wyniku lekkiego wstydu, że być może nie jest dobrą matką, może to jest ponad jej siły, może… – Robię co w mojej mocy.

 – Dobrze Pani idzie. Naprawdę dobrze. – dodałem całkiem szczerze.

Nastolatka poszła w ślady chłopca i osunęła się – trochę teatralnie – na podłogę windy. Ale nastolatki już tak mają. Dzieciak zainteresował się telefonem, więc teraz siedział obok dziewczyny i wpatrywał się w akcję dziejącą się na jasnym ekranie. Co chwila wymieniali między sobą ciche uwagi o grze. Cóż, przynajmniej ci dwoje mają luz.

 – To pewnie w całym budynku. Być może nawet większa część miasta jest bez prądu. – dźwięczny, niski ton głosu mężczyzny włączył się do rozmowy. – Wczoraj na kanale informacyjnym mówili, że zbliżają się silne wiatry, które już w kilku częściach kraju spowodowały zerwanie się linii wysokiego napięcia.

 – Tak. W ubiegłym tygodniu dzwonił do nas syn, że jego miejscowość była odcięta od świata prawie dwa dni. – uzupełniła relację jego żona. Czy ja z Hanią na starość też będziemy się tak uzupełniać? No właśnie. Co z nią? Czy jeszcze jest pod kinem, czy może poszła do domu zmęczona czekaniem i w nadziei, że mnie tam znajdzie?

 – Siedzimy tutaj już prawie godzinę. O której zamykają centrum handlowe? – w głosie nastolatki czaił się niemal idealnie zamaskowany niepokój. – Rodzice mnie zabiją…

 – Planowałem iść do kina na ostatni seans, który skończy się grubo po północy. Ale nawet po zamknięciu w obiekcie jest ochrona. – która, mam nadzieję, zainteresuje się unieruchomioną windą. Gdyby nie śpiące dziecko, zacząłbym walić w metalowe drzwi. Być może ktoś by usłyszał i zareagował. Czuję rosnące nerwy, które przecież w niczym nie pomogą a już na pewno nie poruszą windy. A to miał być taki cudowny wieczór…

To było ćwiczenie ze strony Spisek Pisarzy.

Wybrane dla Ciebie: