Tajemniczy zamek, cz. 3

tajemniczy zamek

Jaką historię skrywają stare kamienne mury? cz. 3

<- czytaj cz. 2

No teraz to mnie ma. Z szeroko otwartymi oczami i aż nadto widocznym „siedzę w jednym pokoju z wariatem” na twarzy, muszę wyglądać jak ważka tuż przed zderzeniem z rozpędzoną ciężarówką. Trochę wbrew sobie, wysłana przez jedną z najlepszych przyjaciółek, jadę cholera wie gdzie a trafiam w środek planu jednego z filmów Hitchcocka. Przez moją głowę zaczęły szybko galopować myśli o tym, kto jeszcze wie, gdzie wyjechałam z bezpiecznego miasta. Mama? Wątpię. Od kiedy wyniosła się do Paryża w poszukiwaniu inspiracji do swoich obrazów ograniczyłyśmy kontakt do kilku krótkich telefonów na rok. Bo wyobrażacie sobie, że ktoś poluje kilka lat na mieszkanie w kamienicy z widokiem na cmentarz Montmartre, żeby czerpać energię od zmarłych artystów? No właśnie. A teraz ma się okazać, że ze mną też jest coś nie tak? O nie.

 – Ok. Miło było Cię poznać, ale rano dostałam ważny telefon i muszę wracać do Londynu. – zdecydowanym ruchem podnoszę się z krzesła i ruszam do wyjścia z jadalni.

Odłożył tablet, który do tej pory cały czas miał w rękach i ruszył za mną.

 – To było 20 lat temu. Jasnowłosa dziewczynka siedziała u podnóża schodów i bawiła się szmacianą lalką ubraną w niebieski sweterek w paski i z dużymi oczami z guzików przyszytymi do wypchanej watą bezwłosej głowy. – wyrecytował.

Dobra. To zatrzymało mnie znacznie skuteczniej, niż gdyby próbował unieruchomić mnie z użyciem siły.

 – Skąd. Znasz. Treść. Mojej. Książki?! – wykrzyczałam a może wysyczałam to pytanie gotując się w środku z wściekłości. Nikt, ale to NIKT nie widział wersji roboczej mojej książki, która miała okazać się bestsellerem. Cóż, przynajmniej tak twierdzi mój agent.

 – Jesteś pewna, że to tylko książka? – uraczył mnie spojrzeniem spod przymkniętych powiek i skierował się do części domu znajdującej się po lewej prawej za schodami.

 – Idziesz? – zapytał zatrzymując się i oglądając na mnie, gestem dłoni zaprosił mnie, żebym podążała za nim.

Bez słowa ruszam za nim. Przeszliśmy przez wysokie drewniane drzwi i nagle znalazłam się w niesamowicie męskim pomieszczeniu. Ktokolwiek projektował wystrój tego zamku, musiał wziąć sporo kasy za pracę włożoną w stworzenie tak spójnych z przeznaczeniem wnętrz. Tu o „władzy” właściciela świadczyło wszystko, od czarnej ściany z robionymi na wymiar eleganckim regałem na dokumenty i osobiste dekoracje, po jasną, delikatnie zdobioną wykładzinę ocieplającą podłogę. Moim oczom nie uszła mięsista skórzana kanapa z dwoma fotelami, ustawiona przy okrągłym drewnianym stoliku w dalszej części gabinetu. Pod oknem, zajmującym podobnie jak na piętrze jedną całą ścianę, stało duże biurko z ciemnego drewna a za nim okazały i prawdopodobnie bardzo wygodny fotel. Pewnie też bardzo drogi, jak wszystko w tym zamku. Na szerokim blacie biurka był zachowany minimalistyczny porządek – notes, teczka na dokumenty, biały dizajnerski pojemnik na ołówki i cienki laptop. Oficjalna część gabinetu była dobrze oświetlona wpadającym do środka jasnym światłem słońca. Zawsze zastanawiałam się, w jaki sposób ludzie widzą cokolwiek w monitorze komputera siedząc tyłem do okna w słoneczne dni. Cóż, nie musiałam zastanawiać się dłużej. Jak zwykle – kilka kliknięć „panelu sterowania” i okno jakby lekko zmatowiało, dzięki czemu w pokoju nadal było jasno, ale słońce przestało odbijać się od gładkich powierzchni mebli.

 – Usiądź. Chcę Ci coś pokazać. – powiedział, odsuwając mniej imponująco wyglądające krzesło, znajdujące się po „mojej” stronie biurka.

Lekko spięta usiadłam i natychmiast sięgnęłam ręką w stronę pojemnika z ołówkami. Lubię poznawać nowe przedmioty przez dotyk. Pojemnik okazał się cięższy, niż myślałam, przyjemnie chłodny i bardzo gładki, mimo że wyglądał trochę jak okrągła, pognieciona w geometryczne wzory doniczka. Zerknęłam w stronę Toma. W przyklęku przeszukiwał papiery wypełniające średniej wielkości szare pudełko. Wyjął jeden z dokumentów, przez chwilę lustrował go wzrokiem, po czym spojrzał na mnie i uznając wybór za słuszny, usiadł naprzeciwko mnie.

 – Przeczytaj proszę i powiedz, czy cokolwiek Ci to przypomina. – wręczył mi stary kawałek papieru, zapisany starannym i delikatnym ręcznym pismem.

Chwytając list, pod palcami poczułam bardzo delikatne mrowienie. Kartka była przyjemnie ciepła i mimo wieku wyczuwalnie grubsza niż zwykły papier. W prawym górnym roku było widoczne płytkie wgniecenie w owalnym kształcie, ale niestety nie byłam w stanie rozpoznać symbolu. Prawdopodobnie to pozostałość po osobistej papeterii autorki listu. Zerknęłam na Toma, który z oczekiwaniem czekał na moją reakcję. Nie przedłużając zaczęłam czytać.

Bath, 14 lipca 1806

Mój Kochany,

Zbliża się czas, kiedy będę mogła do Ciebie wrócić. Czuję się znacznie lepiej. Jednak to powietrze, mimo podobnego klimatu, ma zbawienny wpływ dla mojego zdrowia. Poznałam tutaj uroczą panienkę – przyjechała aż z Yorku. Zaproponowałam jej wizytę u nas pod koniec września. Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko temu. Zaplanowałam, że przedstawię ją naszemu szacownemu sąsiadowi na najbliższym balu.

Czy dziewczynki dobrze sobie radzą? Nie wiem, czy powinnam zostawiać je same na tak długi czas. Czy panna Leegs dobrze się nimi zajmuje bez mojego nadzoru? Boję się, że ich wrodzona ciekawość pokieruje ich kroki na strych a sam wiesz, że te drzwi powinny zostać zamknięte na zawsze. Zastanawiam się, czy nie zlecić ich zamurowania jeszcze przed zimą. 

Tęsknię za Tobą ogromnie, co sprawia, że chciałabym już wsiąść w karetę i wrócić w Twoje kochające ramiona. 

Twoja kochająca Elise.

Jeszcze chwilę wpatrywałam się w kształtne litery. To niesamowite, że papier przetrwał ponad 200 lat w tak dobrym stanie. Uniosłam wzrok na badawczo wpatrującego się we mnie mężczyznę.

 – Ta Elise. Kto to był? – zadałam pierwsze pytanie, które nasunęło mi się na język. – Powinnam ją znać?

 – Spójrz. – wyciągnął do mnie wyprostowaną rękę.

Na jego dużej dłoni leżał mały, otwarty medalion. A w nim misternie namalowany portret. Portret przedstawiający młodą, śliczną kobietę, która wyglądała jak ja.

… cdn.

Wybrane dla Ciebie: