Podczas nieobecności zawsze wydarzają się ciekawe historie. Od ubiegłej soboty jest modne pisanie o nakryciu głowy Michała Witkowskiego, więc też się wypowiem.
Serio. Co jest złego w symbolu? W znaczkach zupełnie nic. W ideologii – wszystko. Oczywiście należy pamiętać o tej części naszej historii i historii całego świata, ale to już jest przeszłość. To nie wróci, a przynajmniej nie w identycznej formie.
Czy jeśli widzisz na koszulce (i innych elementach ubioru) tę twarz, to wołasz o pomstę do nieba i robisz afery? Zbrodniarz jak każdy inny. Jeśli znasz połowę historii, to poznaj też drugą, zanim założysz na siebie jakikolwiek symbol.
Czy pokazywanie symboli można podciągnąć pod Art. 256 Kodeks karny (KK) . § 1.? Wątpię, bo to oznaczałoby, że każde miejsce w sieci (włączając w to serwisy encyklopedyczne) pokazując na zdjęciu dany symbol, propagowałoby go. Czy Witkowski założył czapkę i wykrzykiwał o jedności narodowej albo nawoływał do zabijania Żydów (i innych niearyjskich)? Nie.
Założenie czapki. Ok?
Nieudolne tłumaczenie się. Brak odwagi i przynajmniej połowy zawartości czaszki?
W Polsce każdy chcąc nie chcąc zna symbol Schutzstaffel. Wdrażając się dokładniej w historię II wojny światowej można dowiedzieć się, że dla Niemców niepopierających działań Hitlera (wyobraź sobie, że nie każdy mówił „Heil Hitler” z uśmiechem na ustach) ta organizacja była takim samym złem jak dla reszty świata.
Jednak patrząc na całość tej i pozostałych stylizacji (#mówić #jak #szafiarka), atakowanej przez media i nieletnich użytkowników Internetu osoby, to bardziej wygląda na nie zawsze jasną w odbiorze sztukę nowoczesną. Bo moda to nic innego niż sztuka artystycznego wyrażania postrzeganej rzeczywistości. A sztuka powinna być wolna, nawet jeśli budzi kontrowersje. Ważne jednak, żeby sam autor wiedział co ma na myśli.
zdjęcia: 1, 2,