Praga – city break w niesamowitym mieście

Tak więc stanęło na Pradze. Bo blisko, bo byłam dawno temu przez niecałe dwie godziny, bo uwielbiam zwiedzać. Co jak co, ale Praga spełnia wszystkie moje potrzeby ze zwiedzaniem na czele – jestem pewna, że przez okrągły miesiąc nie zobaczyłoby się wszystkiego z taką uwagą, na jaką zasługuje to miasto.

Praga City Break

Z Warszawy przy dobrych wiatrach (a przede wszystkim chęciach) można tam dojechać samochodem w 10 godzin (bez płacenia za autostrady). Uwielbiam prowadzić samochód, więc to była dla mnie przyjemność. Niby samolotem dużo krócej, ale bilety lotnicze kosztowały dużo więcej niż tankowanie. Plusem wyprawy samochodem jest też łatwość w przemieszczaniu się między interesującymi punktami na mapie i nieograniczona możliwość zbaczania z trasy, co często lubię robić. Przy okazji już wiem, że Czesi bardzo przestrzegają przepisów drogowych, więc moja ciężka stopa musiała co chwila przenosić się na hamulec.

Po drodze zahaczyłam o Wrocław, Bolków (do którego od lat wybrać się nie mogę na Castle Party) a już w Czechach przeurocze miasteczko, w którym niegdyś grasował rozbójnik Rumcajs – Iczyn. Omijałam autostrady i bardzo polecam podróżowanie mniejszymi drogami. Widoki są niesamowite – rozległe pola, lasy, urocze wsie z architekturą bardzo specyficzną dla każdego regionu. I przede wszystkim to niczym nieograniczona możliwość zatrzymania się po drodze, żeby w milczeniu zachwycać się nieznanymi krajobrazami.

Ceny w Czechach

Panuje powszechne przekonanie i rzeczywiście na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że Czechy są tanie, bo kurs (na czas mojego pobytu) wynosił 0,16 groszy. Jednak ceny w przeliczeniu na złotówki są podobne do tych w Polsce – może minimalnie niższe. Przed przekroczeniem granicy wymieniłam 200 zł i powiem, że to jest wystarczająca kwota jak na wydatki jednej osoby, a nawet nieco za dużo, bo ponad 100 koron wróciło ze mną do Polski – już nie miałam na co ich wydać. Natomiast nie polecam kupowania „dziwnych” napojów w sklepach. Już tak mam, że lubię próbować rzeczy, których nie ma na półkach w Polsce – tym razem padło właśnie na napoje. Wszystkie równo były paskudne i przy następnej wizycie w Czechach pozostanę przy wodzie.

W Czechach marihunaen jest legalna (czego wcześniej nie wiedziałam) i na sklepowych półkach bez problemu można znaleźć produkty (np. czekoladę) z zawartością tego zioła. Ostatnio Marek sprawdzał, czy w herbacie rzeczywiście jest THC.

Nie wiem jak to zrobiłam, ale z rzeczy do jedzenia pamiętam jedynie winogrona (za które zdecydowanie przepłaciłam), strudelnik (mały kołacz sprzedawany dosłownie na każdym kroku i taaaaaaki dobry…) i frytki (bo zobaczyłam McDonald’s i nie mogłam nie wejść). Tam, gdzie można kupić strudelnik, często można trafić na lemoniady – polecam, bo pyszne. To jednak bardzo prawdopodobne, że ze stresu (long story) nie jadłam nic więcej.

Wejściówki – rzecz jasna – potrzebne do zwiedzania są w normalnych cenach (15-50 zł), ale do tego trzeba dokupić pozwolenie za ok. 8 zł (nalepkę) na robienie zdjęć (jeśli oczywiście chce się robić zdjęcia). Do niektórych miejsc można wejść bez płacenia, ale wtedy wnętrze ogląda się stojąc w przedsionku.

Parking, nocleg

Wjeżdżając do Pragi samochodem trzeba mieć świadomość, że funkcjonują tam strefy parkowania (sugeruję strefę fioletową) przy ulicy. Parkowanie w nocy jest bezpłatne, a za cały dzień wychodzi ok. 80-100 zł, więc trochę trzepie po kieszeni. Warto też uważać na kolory, bo przy jednej ulicy potrafią być wszystkie obok siebie. Oczywiście są też parkingi strzeżone, ale wszystkie były zbyt daleko od miejsca, w którym nocowałam. No i oczywiście lepiej nie zostawiać nic na siedzeniach ani w widocznym miejscu.

Będąc przy noclegu, równie dobrze można znaleźć komfortowy hotel (zwłaszcza z parkingiem dla gości), ale bardzo ciekawe oferty są na Airbnb, więc warto rozważyć i tę opcję. Z mojego miejsca noclegu (ul. Wenzigova 15) do Mostu Karola szłam na piechotę ok. 20 minut. Wynajęcie mieszkania na dwie noce w lipcu kosztowało 430 zł. A co warto zobaczyć w Pradze?

Biblioteka na Strahovie

Coś, co jest absolutnie przepiękne, co poruszyło moje lodowe serce i wycisnęło łzy wzruszenia z oczu, rozmazując obraz stalowego spojrzenia, to biblioteka Klasztoru na Strahovie. To była i jest najpiękniejsza rzecz, jaką widziałam w swoim życiu. Cały ogromny pokój wypełniony tysiącami starych ksiąg. Dwa piętra ręcznie zapisanej historii. Chciałam tam spędzić cały dzień, ale z każdą minutą czułam coraz większą frustrację, że nie mogę wejść do środka i z bliska obejrzeć opasłych tomów. Jeśli będziecie w Pradze, to tam musicie zajrzeć koniecznie – nawet jeśli nie lubicie książek.

Protip: pod wejściem najlepiej być tuż przed otwarciem o 9 rano, bo już 30 minut później w środku robi się dość tłoczno od zorganizowanych grup zwiedzających.

Zamek na Hradczanach

Punktem, do którego zmierzają wszystkie wycieczki odwiedzające Pragę, jest kompleks zamkowy na Hradczanach. Jak tam trafić bez mapy i pojęcia, gdzie to jest? Wystarczy iść pod górę za innymi. Z placu, przed bramą na dziedziniec kompleksu, roztacza się widok na ogrzane słońcem dachówki przytulonych do siebie budynków. Po całym terenie można chodzić bez ograniczeń, natomiast bilet jest potrzebny do wejścia do budynków i do ogrodu, na którego obejrzenie nie miałam niestety czasu.

I rzeczywiście jest dokładnie tak, jak pisała Dorota – Złota Uliczka jest zawalona ludźmi i ciężko jest zrobić ładne zdjęcia, ale jednocześnie jest przeurocza (zwłaszcza wystrój malutkich domków) i warto ją zobaczyć.

Stare Miasto

Nie mogę pominąć starego miasta, które najlepiej zwiedzać wczesnym rankiem, kiedy nie ma jeszcze tylu ludzi, restauracje dopiero przyjmują dostawy i przygotowują się do otwarcia. Jest cicho, spokojnie. Lubię chodzić w samotności i milczeniu po jeszcze nie nagrzanym bruku, dotykając dłonią wiekowych ścian ze świadomością ogromu historii, której milczącym świadkiem były te mury. Klucząc wąskimi uliczkami można trafić właściwie bez problemu na Josefov, czyli do dzielnicy żydowskiej.

Ale później robi się gwar, hałas. Otwierają się sklepy z tandetnymi pamiątkami prosto z Chin. Wtedy miałam ochotę uciec do najbliższego parku, usiąść na ławce i oddychając Pragą wyobrażać sobie, że jestem tylko ja i miasto.

Praga ma w sobie coś magicznego. Jeszcze tam wrócę.

Wybrane dla Ciebie: