Czy warto zjeść w Słony bistro – Restaurant Week

czy warto zjeść w słony bistro

Czy warto zjeść w Słony bistro? To restauracja, którą można minąć kilkadziesiąt razy i zupełnie jej nie zauważyć. I to byłby poważny błąd, nie tylko ze względu na pyszne jedzenie, ale też swobodny wystrój i towarzyszącą temu miejscu atmosferę, w której czułam się po prostu dobrze. A Słony znajduje się tuż za rogiem skrzyżowania Pięknej z Mokotowską. Na specjalną uwagę zasługuje obsługa (zwłaszcza przemiły Pan zajmujący się wchodzącymi gośćmi) – uśmiechnięta, zaangażowana, pomocna. Dla mnie, jako klienta, szczęśliwi pracownicy są najlepszą wizytówką danego miejsca.

Jeśli chodzi o propozycję festiwalowego menu na stronie Restaurant Week, zrobiłam się głodna już na etapie wybierania restauracji. Zazwyczaj staram się wybierać miejsca serwujące różne desery (niestety przeważająca część restauracji w obu wariantach menu umieszcza to samo), jednak ze względu na interesujące dania poszłam na ustępstwo. Nie rozpisując się już bardziej (bo za bardzo nasłodzę we wstępie), opowiem wam swoje oraz J. wrażenia z jedzenia.

przystawka

Moim menu było – rzecz jasna – to bezmięsne. Kojarzycie tę scenę z filmu Ratatouille, w której krytyk biorąc kęs tytułowej potrawy przeniósł się w szczęśliwe dziecięce czasy? Ja nie miałam się gdzie przenosić, bo ratatouille w dzieciństwie nie jadłam, ale poziom zadowolenia był mniej więcej ten sam. I ten przypieczony ser kozi – czysta rozkosz. W menu J. znalazły się bliny z dorszem i śledziem, tworząc doskonałą całość. Nie mam pojęcia, co oni zrobili temu śledziu, ale niech zrobią to jeszcze raz – lepszego śledzia nie jadłam i prawdopodobnie nie zjem. Bo musicie wiedzieć, że ja ogólnie za śledziami nie przepadam, ale smak tego był obłędny.

danie główne

Pierogi i say no more. To były moje pierwsze pierogi z rybnym nadzieniem. Dla mnie na początku takie połączenie brzmiało dziwnie, ale ponownie zostałam pozytywnie zaskoczona idealnym zgraniem smaków. Niby dużo ryby (bo też sos sardelowy), jednak te chrupiące pierogi zwyczajnie smakowały rewelacyjnie. Na talerzu J. znalazł się kurczak z purée ziemniaczanym oraz warzywami. Tutaj wiele zależy od tego, czy lubicie smak kurczaka przygotowywanego metodą sous-vide. Dla J. ten smak był zbyt kurczakowy i za słabo doprawiony. Z całego dania najbardziej smakowała mu marchewka.

deser

Jak dla mnie, ciasto było całkowicie na nie. Z jednej strony zbyt słodkie od konfitury, z drugiej, lekko mdłe od kremu orzechowego. I być może to jest tylko moja opinia, bo nie jestem specjalną fanką tortów i kremów (na moim wymarzonym cieście ma być albo gruba warstwa uczciwie ubitej śmietany, albo nic). Czekoladowa część tortu była za to idealna. Według J. tort był wystarczająco słodki i dobrze zbalansowany. Z tego co wiem, w Słony nie ma stałego menu deserów i według mnie macie sporą szansę trafić na coś znacznie lepszego.

czy warto?

Czy warto zjeść w Słony bistro? Tak, tak i po stokroć tak. Jeśli jakimś cudem to miejsce nie znalazło się na waszej kulinarnej mapie, nadróbcie ten brak jak najszybciej i koniecznie dajcie znać, czy jesteście tak bardzo zachwyceni Słony jak ja. Przeczytałam ten wpis kilka razy przed publikacją i to może brzmieć jak opłacona recenzja, ale serio – nie jest. Jeśli jem coś tak dobrego, zwyczajnie chcę się podzielić tym z innymi ludźmi.

Wybrane dla Ciebie: