Walk of shame

Wszystkie umieszczane przeze mnie recenzje filmów, książek i innych, będą zawierać dokładny opis fabuły – łącznie z zakończeniem. Ta również.

Chcesz mieć niespodziankę? Nie czytaj!

7671409.3                   źródło zdjęcia: filmweb.pl

Plakat. Czy można oglądać siebie w programie, który jest nadawany tylko na żywo? Nie. Czy film jest „kumulacją dowcipów o blondynkach”? Nie. Czy tłumaczenie tytułu ma cokolwiek wspólnego z treścią? Przeczytajcie recenzję i odpowiedzcie sobie sami.

Meghan jest lubianą i szanowaną prezenterką wiadomości w lokalnej stacji telewizyjnej. Właśnie otrzymała propozycję pracy w lepszej sieci, z czego jest bardzo dumna. Wraca do domu, żeby pochwalić się swojemu chłopakowi, który podczas jej nieobecności wyniósł wszystkie meble i przeprowadził się do nowej dziewczyny. Na wspólne świętowanie przychodzą jej przyjaciółki, Rose – typowa dziewczyna z sąsiedztwa i Denise – typowa kretynka. W między czasie do Meghan dzwoni jej szef (Dan) z informacją, że jednak do nowej pracy zamiast niej wybrali jej konkurentkę. Widząc rozpacz Meghan, dziewczyny postanawiają wyciągnąć ją na dziką imprezę, podczas której miałaby szansę się trochę rozerwać i zapomnieć o niepowodzeniach. Meghan nie jest typem imprezowiczki, ale ostatecznie ugina się pod namowami przyjaciółek. Denise oddaje jej na tę okazję swoją krótką, kanarkową sukienkę, która na wstępie zostaje określona jako zdzirowata.

W klubie dziewczyny piją, piją, bawią się i jeszcze więcej piją. Po kilku(nastu) kolejkach Meghan stwierdza, że musi wyjść do łazienki. Zadziwiająco prosto się trzyma jak na osobę po takiej ilości alkoholu. W tym momencie zaczynają się schody, które po pewnym czasie stają się irytujące. Jakim cudem WSZYSTKO może iść źle? Meghan trafia, zamiast do toalety, na kratkowy podest ewakuacyjny. Na piętrze. Z podnoszoną drabinką. W szpilkach. Oczywiście jak to zwykle w filmach bywa, połączenie wysokich szpilek i kratki kończy się tym, że obcas musi utknąć. I utknął. Wybawieniem okazuje się prince charming w osobie Gordona (barmana obsługującego dziewczyny), który akurat skończył zmianę. Meghan, po zejściu na ziemię, chce wracać do domu samochodem. Gordon jednak jest gentlemanem i zabiera pijaną dziewczynę do siebie. Działa chemia (pomiędzy pijaną laską a kulturalnym mężczyzną) i lądują w łóżku.

W nocy Meghan budzi się i stwierdza, że to dobry czas na ewakuację. Próbuje znaleźć swój telefon, ale jest wyciszony. Sprawdza swoją pocztę głosową i dowiaduje się, że jej konkurentka odpadła z powodu lesbijskiej seks taśmy. Zadaniem Meghan jest dotarcie na wydanie wiadomości, które ma prowadzić. Czy to problem? Dziewczyna zbiera swoje rzeczy z mieszkania, ale przerywa jej w tym kot barmana. Na początku filmu widzimy, że podczas któregoś reportażu Meghan miała małe nieporozumienie z kotami. Ucieka więc w pośpiechu, zgarniając tylko kluczyki do samochodu. Kiedy drzwi klatki zamykają się, Meghan widzi swój samochód w drodze na parking depozytowy. Tutaj mamy możliwość przekonać się, że w amerykańskiej telewizji niekoniecznie zatrudniają inteligentne osoby, bo Meghan nazywa to zdarzenie „tam gdzie ciągną” samochód. Nie wie jaki numer mieszkania ma Gordon, a nie może czekać aż ten się obudzi. Postanawia samodzielnie wrócić do domu. Kolejna sytuacja, w której przekonujemy się o małej inteligencji bohaterki. Czy Wy mielibyście problem powrotu do domu nawet z dalekich peryferii swojego miasta? Obierasz azymut i idziesz. Ale nie w tym filmie. Głupota goni głupotę.

Po dłuższej chwili spaceru w szpilkach, dociera do taksówki. Rosyjski (wnioskuję po akcencie) kierowca straszy Meghan pistoletem, ale ta szybko wyjaśnia, że ciągnie. To znaczy, że gdzieś zaciągnęli jej samochód. Ale każdy słyszy to co chce, więc taksówkarz staje się bardzo chętny do współpracy. Zawozi ją do nocnego klubu (Tattoo). Chwila sprzeczki o formę zapłaty za przewóz i Meghan podstępem ucieka z samochodu. Zaczyna iść dalej, aż trafia na ulicę kobiet pracujących, która jest patrolowana przez niezbyt rozgarnięty patrol policyjny. Dziewczyna słucha umoralniającej gadki i zamiast wyjaśnić, że jest reporterką albo cokolwiek to… Słucha tej gadki dalej z miną świętej krowy. W tym momencie musiałam zatrzymać film, bo to było już za dużo głupoty naraz.

Meghan zaczyna iść dalej. Robi się już jasno. Trafia na pracującego dealera (Scrilla). Zaczyna z nim rozmawiać, ale przerywa im obława policyjna. Ucieka za dealerem do jego miejscówki, gdzie jakimś cudem jest rozpoznana przez jednego z nich. Dostaje możliwość zadzwonienia i oczywiście zna tylko numer do swojego byłego, który nie chce mieć z nią nic wspólnego. Rozmowę przerywa „zaprzyjaźniony” gang, który wpada na szybką strzelaninę. Dziewczynie udaje się uciec. W tym czasie policja (dwóch rozgarniętych) dostaje informację o dealerce w kanarkowej sukience. No jakżeby inaczej. Jakimś cudem Gordon znajduje telefon Meghan i oddzwania na numer z smsa. Dowiaduje się tylko tego, że już jej tam nie ma.

Dziewczyna rusza w dalszą trasę. Gordon dzwoni do Rose. W między czasie Meghan próbuje sprzedać crack u konkurencji Scrilli, co kończy się szybką ewakuacją do przejeżdżającego autobusu. Niestety nie ma przy sobie pieniędzy, więc wśród dogryzań starych dewotek, musi opuścić pojazd na najbliższym przystanku. Policja (dwóch rozgarniętych) odbiera kolejne zgłoszenie o przypadku z autobusem. Meghan dociera do synagogi, gdzie „kusi” młodego żydka śpiewem. Oczywiście ta informacja trafia do najlepszego teamu policji. No ludzie! Ja już mam dosyć tego filmu. Nie ma opcji, żeby w prawdziwym świecie każde podjęte działanie pogarszało i tak już kiepską sytuację. Przyjaciółki Meghan docierają wreszcie do Mieszkania Gordona. A Meghan…

Idzie dalej. Dociera do budki telefonicznej, z której łączy się na bezpłatną linię swojego kanału informacyjnego. Nie zgadniecie co! Konsultant jej nie uwierzył. U Gordona odbywa się przesłuchanie na kandydata na męża (czy seks po pijaku oznacza zaręczyny?) i cała trójka obmyśla, w jaki sposób można znaleźć Meghan. Co jeszcze może się nie udać? Meghan zabiera rower od zboczonego dzieciaka, ale daleko nie zajeżdża, bo ten powiadomił nasz ulubiony patrol policyjny. W tym czasie Gordon, Rose i Denise namierzają jej kluczyki od samochodu, które dziewczyna cały czas ma przy sobie. Meghan goniona przez policję trafia do salonu masażu ze szczęśliwym zakończeniem, w którym gości poznany wcześniej taksówkarz. Poznaje ją, więc dziewczyna zabiera leżące w szatni sportowe buty (akurat jej rozmiar) i ucieka.

Dobiega do siatki przy autostradzie, za którą dostrzega parking depozytowy. Zatrzymana przez bezdomną oddaje jej świeżo zdobyte buty i już, już przechodzi przez autostradę… Ale w tym momencie dopada ją dwóch znajomych policjantów. To jest chyba jedyna „dobra” scena w tym filmie, kiedy Meghan widzi zbliżające się samochody i decyduje się przebiec tuż przed nimi, żeby zgubić patrol. Na parkingu problemem jest pracownica, która nie chce wpuścić jej do samochodu po dokumenty. Meghan po dłuższej sprzeczce (na najwyższym poziomie) wychodzi z biura i przebiega na teren parkingu za wjeżdżającym holownikiem. Jakby problemów było za mało, z samochodu zostaje skradziona jej torebka. W tym momencie w Meghan pęka „grzeczna dziewczynka” i postanawia wyjechać z parkingu bez płacenia i tłumaczenia się. Jej ucieczka ma koniec na zamykającej się bramie.

Kiedy kolejny raz sprawdzam ile jeszcze minut zostało do końca tego durnego filmu. Całe szczęście trójka wybawicieli Meghan wreszcie ją znajduje. Zaczynają jechać do studia telewizyjnego, bo za chwilę zaczynają się wiadomości, które ma prowadzić Meghan – to jej przepustka do lepszej pracy. Niestety trafiają na korek spowodowany otwarciem autostrady a na dodatek zaczyna za nimi jechać patrol policji. Koniec filmu jest blisko, więc Meghan dzwoni do kumpla z pracy, który lata helikopterem w okolicy i ten ją podrzuca do studia telewizyjnego.

Meghan siada za biurkiem i widzi, że ma opowiedzieć newsa o sobie samej. Postanawia opowiedzieć prawdziwą wersję wydarzeń, dzięki czemu poruszeni rekruterzy z konkurencyjnej stacji przyjmują ją z otwartymi ramionami, ale ta „musi się zastanowić”. To po co się tak spieszyła?! Wreszcie koniec filmu.

Wymęczyłam się strasznie. 95 minut zastanawiania się, co jeszcze głupiego może się przytrafić bohaterce jest ponad moje siły. To nie jest komedia, tylko obserwowanie sytuacji, w której scenarzysta ciągle zadaje pytanie „co jeszcze może nie wyjść?”. Oglądaj na własną odpowiedzialność.

Ocena:

  • nuda 8/10
  • zażenowanie 9/10
  • rozrywka 2/10

Wybrane dla Ciebie: