Podróże w czasie – kompendium wiedzy

podróże w czasie

Czy podróże w czasie są możliwe? I jak to robić.

Mało rzeczy fascynuje mnie tak, jak temat podróżowania w czasie. Podróże w czasie były, są i będą przedmiotem badań naukowców, dopóki ktoś jednoznacznie udowodni odbycie takiej podróży, lub do momentu całkowitego obalenia teorii powstałych do tej pory i tych, które dopiero powstaną. Dla mnie to jasne – podróżowanie w czasie będzie możliwe dopiero wtedy, kiedy każdy element takiej podróży zostanie logicznie wyjaśniony i razem z pozostałymi elementami będzie stanowił równie logiczną całość. Ja lubię rozprawiać się z brakiem logiki podróży w czasie w filmach, które oglądam pasjami. Gotowi?

Na pierwszy ogień idzie „Deja Vu„. Podróże w czasie mogłyby być możliwe przy wykorzystaniu zagadnienia z Ogólnej Teorii Względności Einsteina. Czasoprzestrzeń wystawiona na działanie bardzo silnego pola grawitacyjnego (które być może dałoby się wytworzyć sztucznie) uległaby zakrzywieniu. Przy czym im większe działanie grawitacji, tym większe zakrzywienie. To znaczy, że teoretycznie możliwa byłaby podróż w czasie do tak odległego momentu w przeszłości, jak mocno udałoby się zakrzywić czasoprzestrzeń w stosunku do wybranego punktu. Żeby nie przedobrzyć, zastosowana technologia pozwalała cofnąć się w czasie tylko o cztery dni. Dodatkowo przestrzeń została zakrzywiona do ekstremalnie małej długości linii łączącej oba punkty (teraźniejszość i przeszłość), dzięki czemu bohater nie tylko mógł swobodnie przemieszczać się w czasie, ale też na przeszłość był podgląd „live” z przyszłości. Zmiany w wydarzeniach, które miały już miejsce, wpływają tylko i wyłącznie na nie, pozostawiając wszystko inne takim, jakie jest w przyszłości. Czy na pewno?

To nie zostało pokazane, bo widocznie nikomu nie chciało się bardziej analizować kwestii zmieniania przeszłości, ale została zmieniona: przyszłość osób, które miały zginąć, przyszłość rodzin tych ofiar, przyszłość wszystkich osób, które kiedykolwiek będą miały z nimi kontakt (kto wie, czy wśród ofiar nie było pedofila, nieświadomego nosiciela HIV albo maniakalnego mordercy). Kolejna kwestia, to sztuczne wytworzenie pola grawitacyjnego. Żeby zakrzywić czasoprzestrzeń, potrzeba jest naprawdę ogromna siła grawitacji, czyli ogromna masa np. czarna dziura. Nierealne.

A co z mikro podróżami w czasie? Odczucie upływu czasu da się spowolnić. Doświadczają tego wszyscy, którzy osiągnęli mistrzostwo w sztukach walki. Oglądając filmy z udziałem Bruce’a Lee nie da się nie zauważyć, jak szybko wyprowadza ciosy. W pewnym sensie porusza się szybciej niż jego przeciwnicy, z jednego prostego powodu. W sztukach walki ważniejsza od rzeczywistej walki jest medytacja i opanowanie sztuki oddechu. Mistrzowie walk wschodnich potrafią spowolnić oddech i wprowadzić się w stan medytacji nawet w trakcie samej walki. Skutkuje to tym, że spowalniają odczucie rzeczywistego czasu dla siebie jako jednostki, więc potrafią przewidzieć kolejny ruch przeciwnika, bo widzą drgania jego mięśni jeszcze zanim przeciwnik się poruszy. Dlatego, kiedy patrzymy na taką walkę, widzimy niesamowicie szybkie ruchy (niektóre nawet dla nas niezauważalne), w konfrontacji z którymi przeciwnik jest praktycznie bez szans. Jednak spowolnienie, to nie podróż.

Co więc jest potrzebne, żeby podróże w przeszłość były możliwe? „Wehikuł czasu„! Jeśli chcesz uniknąć spoilera, przewiń do kolejnego akapitu. SPOILER ALERT Bohater – naukowiec i wynalazca – postanawia oświadczyć się wybrance swojego serca. Prowadzi ją w ustronną część parku, gdzie wyznaje swoje uczucia i wręcza jej piękny pierścionek. Uczucia i pierścionek zostają przyjęte. Pech chciał, że do pary zakochanych chwilę później dołączył pospolity złodziejaszek z pistoletem. W wyniku szamotaniny dziewczyna zostaje postrzelona i umiera. Bohater wpada w szał pracy nad wehikułem czasu, żeby wrócić do tamtej nocy i zmieniając bieg wydarzeń ocalić ukochaną. Udało mu się. Dziewczyna nie została postrzelona. Za to zginęła chwilę później pod kołami dorożki. Kolejne próby zakończyły się tak samo. W teraźniejszości w gazecie zawsze pojawiała się ta informacja, tyle że z innym nagłówkiem. Mężczyzna doszedł do wniosku, że nie da się zmienić przeszłości. Jeśli coś się wydarzyło, to znaczy, że tak musiało być. Postanowił wyruszyć w przyszłość. Wewnątrz wehikułu czas płynął w normalnym tempie, natomiast cały świat przyspieszył tak bardzo, że w ciągu kilku minut minęło 800 tysięcy lat. Wehikuł stał w jednym miejscu – w pracowni wynalazcy, ale w miarę mijania czasu zmieniało się całe otoczenie. Oczywistym jest, że gdyby w miejscu, w którym znajdowała się pracownia, po tak długim czasie uformowałby się wulkan, to bohater nie nacieszyłby się życiem w przyszłości.

Wizja przeszłości, której nie da się zmienić, to wiara w przeznaczenie. Jednak tak – gdyby udałoby się wynaleźć wehikuł czasu (chociaż w filmie brak na to naukowych wyjaśnień), to właśnie w ten sposób mogłoby wyglądać podróżowanie w czasie. W przeszłość można, ale bardziej jako widz wydarzeń z perspektywy pierwszej osoby, bez możliwości wprowadzenia zmian, które miałyby wyraźnie wpłynąć na przyszłość, a także ze świadomością, że znika się w teraźniejszości. W przyszłość też można, ale podobnie jak z przeszłością – teraźniejszość odbywa się bez obecności podróżnika.

Podróże w czasie wydaje się potwierdzać paradoks bliźniąt (udowodniony naukowo), chociaż w mojej opinii im bardziej się go potwierdza, tym bardziej zaprzecza się możliwość odbywania takich podróży. O co chodzi? Im szybciej przemieszczałby się bliźniak X1, tym wolniej płynąłby jego czas w stosunku do czasu bliźniaka X2. Najlepiej ilustruje to wyjaśnienie prof. Subhash Kak „Jeśli bliźniak poleci do najbliższej gwiazdy, odległej od nas o 4,5 roku świetlnego, z prędkością stanowiącą 85 proc. prędkości światła, gdy wróci na Ziemię będzie o 5 lat starszy. Ale bliźniak, który pozostał na Ziemi, będzie starszy o 10 lat”. Czyli X1 „cofnie” się w czasie o pięć lat, ale to będzie tylko pozorne (bo tak naprawdę jego życie biegło normalnie w kierunku przyszłości, tylko wolniej) i odczuwalne fizycznie tylko dla niego. Więc z technicznego punktu widzenia nie jest to podróż w przeszłość.

Czy dobrym rozwiązaniem byłby tunel czasoprzestrzenny? Lub, jak kto woli, wir czasu z „Doktora Who„. Pomijając fakt, że tunele czasoprzestrzenne nie zostały jak dotąd zaobserwowane, ani nie ma żadnych znanych dowodów na ich istnienie, załóżmy, że podróże w czasie w taki sposób byłyby możliwe. Do odbywania podróży w czasie służy statek kosmiczny – TARDIS. Należy zaznaczyć, że Doktor nie jest człowiekiem, więc jego statek nie jest dostosowany do przenoszenia ludzi w czasie (nie wiadomo, czy ludzie byliby w stanie przeżyć taką podróż w rzeczywistości), jakby nie patrzeć, dosyć wrażliwych na przeciążenia, a jednak beztrosko zabiera ich ze sobą. Ok, później już widział, że nic im się nie dzieje, ale podczas pierwszej takiej akcji mógł przecież skończyć uwalony ludzkimi wnętrznościami. Przy tych podróżach w czasie ingeruje dosłownie we wszystko, co przecież realnie wpływa na bieg wydarzeń, włącznie z przyszłością swoich towarzyszy (nie ma pewności, jaki skutek będzie mieć podjęte – nawet pozytywne – działanie), którzy jednak pozostają tacy sami.

Przenosząc się do przeszłości nie powinno być możliwości zobaczenia samego siebie (taka sytuacja miała miejsce też w filmie „Harry Potter i więzień Azkabanu” ) – nie można istnieć we wszystkich wymiarach i czasach w tym samym momencie a przede wszystkim nie można ingerować w swoją przeszłość. To jest gwałt w biały dzień dokonany na logice. Życie w teraźniejszości jest efektem działań z przeszłości. To, co się wydarzyło, jest faktem. Nie ma absolutnie żadnej sytuacji, w której skutek miałby jakąkolwiek możliwość wpłynięcia na przyczynę. To jest fizycznie niemożliwe.

Totalną masakrę dla analizowania podróży w czasie stanowi film „Przeznaczenie„. Jeśli chcesz uniknąć spoilera, przewiń do kolejnego akapitu. SPOILER ALERT Bohaterem filmu jest jedna osoba w pięciu stadiach życia: niemowlę (A), studentka (B), młody mężczyzna (C), starszy mężczyzna (D) i stary mężczyzna (E). Wszystko byłoby właściwie ok, gdyby nie występowali w tym samym czasie. Jeśli oglądaliście ten film, możecie w komentarzach podzielić się swoją teorią, co było pierwsze „jajko” czy „kura”. Bo ja nie ogarniam. Wygląda to tak: istnieje problem E, który jest bomberem i w dokładnie zaplanowanych zamachach co chwila zabija setki niewinnych ludzi. Ściga go D, który pracuje w ściśle tajnej agencji wykorzystującej podróże w czasie do różnych celów. Pewnego razu przychodzi do niego C, który zaczyna opowiadać historię swojego życia. Dowiadujemy się z niej, że był B, która dostała propozycję pracy we wcześniej wspomnianej agencji, jednak z pewnych medycznych powodów nie została przyjęta. W wyniku wydarzeń B rodzi A. Jesteście ze mną? W dalszej części filmu okazuje się, że ojcem A jest C, a A dorastając staje się B. Do poznania się B i C doprowadza D, żeby rodząca się A pomogła znaleźć i unieszkodliwić E. W pewnym momencie D dopada E, ale go nie zabija, więc traci pracę w agencji stając się E. Chcę poznać scenarzystę. Jedyną przyczyną wszystkich zdarzeń jest bohater w najstarszym wieku, który jednak nigdy by nie powstał, gdyby nie urodziło się niemowlę. Powstaje pytanie – skoro B stając się C znała swoją tragiczną historię, to z jakiego powodu będąc C zainicjował wszystko od początku? Nieco nieoczywistym drugim bohaterem jest przedstawiciel agencji, który będąc w tym samym wieku pojawia się w filmie na każdym etapie życia głównego bohatera.

Ten film jest pogięty na tak wielu poziomach, że nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć. Dlaczego? W wyniku tak silnych ingerencji w czas i bieg wydarzeń, powstałoby nieskończenie wiele pętli wydarzeń, które powtarzałaby się cały czas od nowa. Nie dałoby się ich przerwać, bo ciągłe zmiany zachodziłyby w pięciu liniach czasu a każdą linię przecinałoby pięć kolejnych. W nieskończoność. Widzicie to zamieszanie?

Bardziej racjonalnie podróżowanie w przeszłość przedstawione zostało w filmie „Czas na miłość„. Pewnego dnia chłopak dowiaduje się, że po wejściu do szafy i wyobrażeniu sobie momentu z przeszłości, może do niej wrócić. Jeśli chcesz uniknąć spoilera, przewiń do kolejnego akapitu. SPOILER ALERT Wszyscy mężczyźni w tej rodzinie po skończeniu 21 lat zyskiwali taką moc. Swobodnie więc podróżuje w czasie i zmienia wydarzenia, które były dla niego niekorzystne. Podczas jednej z podróży udaje mu się wreszcie zdobyć serce miłości swojego życia, z którą bierze ślub. Od ojca dowiaduje się, że ten całe życie przeżył, można powiedzieć, dwa razy – jeden dzień normalnie i ten sam dzień powtórzony następnego ranka, żeby cieszyć się bliskością rodziny i doceniać wszystkie chwile sprawiające radość. Chłopak ostatnią dużą podróż w przeszłość odbywa w celu spotkania się z ojcem, który zmarł na raka, żeby ostatecznie się z nim pożegnać i zaakceptować jego odejście. Myk polega na tym, że w teraźniejszości urodziła mu się córeczka. Kiedy cofnął się do czasu sprzed śmierci ojca, jego żona dopiero była w ciąży, więc kiedy wrócił do normalnego czasu, w domu czekała na niego żona z synkiem.

Cofając się w czasie i zmieniając swoje działania, rzeczywiście zmienia się przyszłość, czasem w zaskakujący sposób. Powód jest prosty – przenosząc się w przeszłość bohater żyje tam jak w czasie rzeczywistym, kreując przyszłość. Jednak w teraźniejszości żyje nadal (to znaczy przyszłości jeszcze nie ma, ale według jego otoczenia jest) i niby funkcjonuje normalnie, ale nie ma świadomości swoich działań w wyniku zmiany tej przyszłości, więc po powrocie do swojej normalnej teraźniejszości trafia w okoliczności, które dla innych są normalne a dla niego nie, bo ich nie doświadczył i nigdy nie doświadczy. Dlatego to nie mogłoby się udać.

Idea podróży w czasie przysłużyła się do powstania fabuły gry Life is Strange. W skrócie – pewnego dnia dziewczyna odkrywa, że może podróżować w czasie (prawie) bez ograniczeń. Gracz ma wpływ na podejmowane przez nią decyzje. Na końcu czeka nieuchronna katastrofa, która jest zwiastowana kilka razy rzuconym (lub nie) pytaniem niekoniecznie serio o teorię chaosu. A właśnie teoria chaosu ma tu znaczenie. Jeśli weźmiemy sytuację wyjściową, która będzie miała miejsce w danym punkcie w przeszłości (czyli nawet sekundę temu), po czym cofniemy się do niej i zmienimy ją nawet minimalnie, to efekt obserwowany w przyszłości, może okazać się niewspółmiernie duży w stosunku do tych zmian, bo wynik jest niezwykle wrażliwy na zastosowane dane wyjściowe. Przenoszenie się w czasie w tak agresywny sposób z pewnością miałoby wpływ na wszystkiego. Wystarczyłoby jedno niewypowiedziane zdanie, lub jedno powiedziane za dużo, żeby zmienić życie drugiej osoby. To pociągnęłoby za sobą reakcję łańcuchową, w efekcie której podjęcie innej decyzji mogłoby zmienić życie kolejnych osób. Drugą reakcją jest pozostawienie swojego „śladu” w przeszłości, która staje się alternatywną rzeczywistością. Czy życie w niej toczyłoby się nadal, w sposób w jaki na nie wpłynęliśmy? Jako trzecia reakcja mogłoby się okazać, że organizm człowieka nie jest wytrzymały na skoki czasie i ewentualny podział na „ślady”. Po czwarte, jak skoki w czasie jednej osoby wpłynęłyby na naturę? Czas cofałby się wtedy nie w jednym miejscu na świecie i nie dla osoby odbywającej podróż w czasie, a dla całej planety i dosłownie wszystkich, nawet najmniejszych, stworzeń. Jakie to miałoby konsekwencje?

Przy założeniu, że podróże w czasie nagle stają się dostępne dla każdego człowieka na ziemi, w ciągu kilku minut życie ludzi mogłoby się skończyć. Jak i dlaczego? Wyjaśnię na kilku jaskrawych przykładach, które niestety są rzeczywistością, w jakiej przyszło nam żyć.

 1. Władze wrogo nastawionych wysyłają agentów w czasie (do dowolnie wybranych przez siebie momentów życia – tylko oni wiedzą, do których) i likwidują konkurenta lub wprowadzają zmiany mogące zniszczyć całą gospodarkę kraju. Nie grożą za to żadne konsekwencje, bo zmienią „lokalizację” w czasie, zanim ktokolwiek się zorientuje.

 2. Jeden cwaniaczek (a wiadomo, że takich nie brakuje) przenosi się przed czas wymyślenia patentu na biznes generujący niewyobrażalne kwoty (ktoś kojarzy Google?), zwyczajnie zabija jego twórców i sam zostaje jego właścicielem.

 3. Terroryści mają otwartą ścieżkę do zniszczenia całego świata, który żyje w inny sposób, niż wyznawana przez nich ideologia. Należy przy tym pamiętać, że terroryści, to nie tylko najchętniej wymieniana nacja.

 4. Czyjaś ofiara cofa się w czasie i wymierza sprawiedliwość na własną rękę.

I to może zrobić DOWOLNĄ ilość razy, KAŻDY z ponad 7,3 MILIARDA ludzi żyjących na Ziemi. Nie wiem, czy patrząc na to z takiej perspektywy, chciałabym, żeby podróże w czasie kiedykolwiek stały się możliwe. Zwłaszcza, jeśli ta technologia byłaby ściśle tajna i dostępna tylko dla kilku bardzo wpływowych osób, które dzięki temu jeszcze bardziej zwiększyły swoją potęgę (alert teorii spiskowych*).

– – –

 * TEORIE SPISKOWE

Będąc przy rozważaniach na temat podróży w czasie, nie można przejść obojętnie obok twórców i propagatorów teorii spiskowych. Buszując w Internecie (po tej jasnej stronie mocy) łatwo trafić na zdjęcia, obrazy i miejskie legendy udowadniające, że podróże w przeszłość są możliwe. Najbardziej znane z nich:

 – hipster ze zdjęcia z 1941 roku podczas ponownego otwarcia mostu South Fork w Kolumbii Brytyjskiej

 – chłopak noszący t-shirt na zdjęciu „Last picnic” z 1917 roku

 – stare zdjęcia i obrazy znanych osób – Jay Z, John Travolta, Nicolas Cage, Keanu Reeves, Matthew McConaughey

Jeśli chodzi o filmy (stare i nowe), pozostaję już bardziej sceptyczna, bo rozedrgane nagrania tosterem nie stanowią żadnego wartościowego dowodu. Wyróżniają się szczególnie te, na których ludzie rozmawiają przez „telefony komórkowe” a w rzeczywistości mogły być zwykłym drapaniem się w ucho podczas rozmowy z towarzyszącymi im ludźmi.

– – –

Stephen Hawking początkowo wysnuł teorię, że do podróży w przeszłość potrzebna byłaby pokaźna ilość materii o bardzo dużej gęstości. Brzmi jak czarna dziura. Jak wiemy, czarne dziury nie rosną na drzewach i ludzie przy obecnej technologii nie są w stanie do nich bezpiecznie dotrzeć, pobrać niezbędną ilość materii, wrócić z nią na Ziemię i uformować z niej walec, który następnie należy rozkręcić do nieskończonej długości. Możemy o tym zapomnieć.

Zamiast podróży w przeszłość, co powiecie na „Powrót do przyszłości„? O wszystkich nieścisłościach w tym filmie mogę mówić godzinami. Pierwsza i najważniejsza – po przypadkowej podróży do przeszłości zapobiega poznaniu się swoich rodziców, co natychmiast powinno spowodować jego zniknięcie, bo jeśli oni nigdy się nie poznali, to on nigdy się nie urodził. Dziękuję. Żegnam. I jeszcze jedno – ludzie z przeszłości muszą mieć straszne problemy z pamięcią, skoro w przyszłości nie pamiętają tego, co mówili, ani ludzi, z którymi coś ich łączyło.

Z logicznego punktu widzenia, znacznie łatwiejszą do opracowania metodą, do podróży w przyszłość wystarczyłaby hibernacja. Moglibyśmy w dowolnym momencie wcisnąć pauzę w teraźniejszości i wznowić je w dowolnie wybranym momencie w przyszłości. Przy czym normalne życie na Ziemi toczyłoby się nadal bez naszego udziału i nie byłoby żadnej gwarancji, w jakiej rzeczywistości przyszłoby nam się obudzić. Taki sposób podróży w przyszłość – z punktu widzenia jednostki – przyszłości został wykorzystany między innymi w filmach „Seksmisja” czy „Idiokracja„. W obu przypadkach bohaterowie takiej „podróży” lądują w świecie, na którym panują zupełnie inne porządki, ale równie dobrze mogliby nigdy się nie obudzić. Czy warto byłoby podjąć takie ryzyko bez ważnego powodu?

Wybrane dla Ciebie: