Jesteś grubasem z wyboru

  • Nieprawda! Mam takie geny!

Seriously…? To cały czas jest najlepsza wymówka, bo w to wierzysz. Masz grubych rodziców, może wszyscy w Twojej rodzinie są otyli, ale to jest wina zbyt dużej ilości jedzenia. Codzienne stołowanie się w fast foodach, popijanie każdego posiłku coca-colą i zajadanie chipsów przy każdej okazji to nie gen. To Twój świadomy wybór.

  • Przecież ja jem mało!

Jasne. Rano budzisz się w trakcie wyjadania wszystkiego z lodówki, na obiad wrzucasz w siebie zupę, drugie danie z dokładką. I jeszcze jedną. Wszystko popijasz słodzonym, gazowanym napojem. Na koniec deser a po chwili zaczynasz rozglądać się za jakąś poobiednią przekąską. Yhym. Mało.

  • Kochanego ciałka nigdy za wiele!

Ciałka tak. Tłuszczu nie. Seksowne krągłości mają być seksowne. Facet patrzący na Ciebie musi widzieć, że masz jedną parę cycków a nie ich kontynuację na pięciu fałdach na brzuchu. O! Na plecach chyba też masz cycki.

  • Mam grube kości!

Sugeruję pójść na RTG.

  • Gdybym miała więcej pieniędzy, to kupowałabym zdrowsze jedzenie!

Let mi think… Bullshit! Gdybyś chciała jeść zdrowo to nie kupiłabyś dużej pizzy (50 zł), ale zrobiła zakupy z dużą ilością warzyw i owoców, które wystarczyłyby na więcej niż jeden posiłek. Niezdrowe jedzenie kosztuje Cię dużo więcej – pieniędzy i dobrego samopoczucia.

  • Wstydzę się pójść na siłownię…

Bo siłownie przecież są tworzone tylko dla szczupłych, wysportowanych ludzi i każdy wchodzący grubas jest ostrzeliwany z działek laserowych.

  • Próbowałam już chyba wszystkich diet!

Z tego co mi wiadomo, żadna dieta nie jest skuteczna jeśli trwa miesiąc.

 

  • Tak ciężko jest schudnąć…

Zawsze można nie tyć. Jeśli masz wagę w domu – wiem, że masz – i co jakiś czas ważysz się i widzisz, że za każdym razem jest o kilka kilogramów więcej, to czas się ogarnąć. Łatwiej (psychicznie) jest zrzucić 4 kg, niż 40 kg.

  • Bo ja nie umiem żyć bez słodyczy!

A kto Ci każe? Jedna, read my lips, jedna kostka czekolady dziennie jeszcze nikogo nie utuczyła. Jedno ciastko w tygodniu nikogo nie zabiło. Jeden hamburger w miesiącu nie sprawi, że przytyjesz. Najważniejszy jest umiar. Jedz niezdrowe rzeczy, jeśli masz na nie ochotę, ale okazjonalnie.

  • Nie mam pieniędzy na dietetyka!

Musisz komukolwiek płacić, żeby w sklepie zamiast kubełka tych pysznych, czekoladowych lodów i kilku pudełek mrożonej pizzy… A czekaj! W tamtej alejce stoją jeszcze przesłodzone, gazowane napoje. Wybieraj zdrowe produkty. Nie musisz z dnia na dzień stać się fanatykiem i czytać każdego opakowania w poszukiwaniu ilości cukru i kalorii, ale chyba nie muszę tłumaczyć Ci różnicy pomiędzy pomarańczami a czekoladą z dodatkiem pomarańczy.

  • Nie lubię ćwiczyć.

To nie ćwicz! Ale zamiast chipsów do wieczornego filmu jedz np. pomelo. Jest go dużo, zapcha Ci żołądek a ma tyle kalorii, że spalisz je w trakcie jedzenia.

Prawda jest taka, że jeśli Ci się nie chce, to każda wymówka jest dobra. Musisz tylko pamiętać, że to Ty wymyślasz te wymówki, więc tylko od Ciebie zależy, czy nadal patrząc w lustro będziesz zadawać sobie pytanie „czemu jestem taka gruba?”, czy weźmiesz odpowiedzialność za swój wygląd.

źródło zdjęcia: rogerblazic.com

Wybrane dla Ciebie: