Dziewczyna z sąsiedztwa

dziewczyna z sąsiedztwa

Dziewczyna z sąsiedztwa, dziewczyna kumpel, chłopczyca, spoko dziewczyna…

To tylko część określeń, jakie słyszałam w swoim kierunku w czasach dzieciństwa, później jako nastolatka i wreszcie jako dorosła (o zgrozo) dziewczyna. Z jednej strony to było fajne i mimo tego, że teraz mam inne spojrzenie na ten temat, to czasem z niemałym wzruszem a także rozbawieniem spoglądam na siebie z przeszłości.

Inne dziewczynki są głupie

W czasach, kiedy (od kiedy tylko pamiętam) moim marzeniem było wypatrywanie chwili, kiedy wreszcie będę mogła zasiąść za kierownicą samochodu i wdepnąć gej gazu do dechy (to marzenie jest teraz cudowną rzeczywistością), WSZYSTKIE moje znajome koleżanki czy nawet nieznane  dziewczynki z podwórka miały jeden temat – lalki. No dobra, też miałam lalkę Barbie i Kena, co zawsze sprowadzało się do zabawy w dom. Ale poza tym miałam też kilkanaście resoraków i model sedana (z otwieranymi drzwiami!), którymi jeździły moje zabawki. To było coś! Wyścigi, testy zderzeń, tory przeszkód – każdy facet zrozumie o czym mowa.

Na świeżym powietrzu, zamiast wyprowadzać lalki w wózku i udawać mamę z całym stadkiem „ciotek”, wolałam biegać z chłopakami i trzymając patyk w ręku, to znaczy pistolet, toczyć zaciekłe walki o terytorium Polski (po przedawkowaniu „Czterech pancernych i psa”) – przy okazji oznaczając napotkane gruzowiska mianem Rudego. Do tego budowanie baz i schronów, gdzie nie miał prawa wstępu nikt z poza grupy.

Inne dziewczyny są głupie

Czasy wchodzenia w okres nastoletni i bycia nastolatką, to była prawdziwa męczarnia. Te wszystkie słodziutkie do porzygu psiapsiółki rozprawiające całymi dniami o podrywaniu chłopaków (no proszę, kto podrywa swoich kumpli?), malowaniu się (zwykła strata czasu) i innych nastolatkowych bredniach, których obficie dostarczały takie gazety jak Bravo Girl, Dziewczyna (przyznaję – czytywałam) czy Trzynastka. Obcasy i sukienki? To przeszkadza w swobodnym poruszaniu się.

W tym czasie wolałam uczyć się bekania (nadal nie umiem), obgadywać dziewczyny (tak, faceci też plotkują) i dokonywać epickich wizyt w budynkach oznaczonych plakietką „grozi zawaleniem” – miłość do urban exploration pozostała mi do dzisiaj (kto raz spróbował, wie, że to uzależnia).

Inne laski są głupie

W życiu dorosłej nastolatki miałam wstręt do słowa „kobieta” i do identyfikowania się z nimi. Ja przecież byłam dziewczyną, super laską i super kumpelą. Taką, z którą można konie kraść i pogadać naprawdę o wszystkim. Inne laski nadal spędzały długie godziny na porannym malowaniu się i strojeniu jak na wiejski odpust. Tematami ich rozmów byli standardowo chłopcy. W tym czasie miałam tylko jedną kumpelę – taką jak ja.

Na przedstawicieli płci przeciwnej zaczęłam patrzeć wtedy już inaczej, ale szybko zorientowałam się, że laska-kumpel jest ostatnią osobą, z którą zjadłoby się romantyczną kolację w McDonald’s albo wracało z kina trzymając się za ręce #smuteczeg. Patrząc prawdzie w oczy – chłopcy mieli rację.

Inne kobiety są super!

Żeby zmienić postrzeganie innych kobiet, być może najpierw musiałam zacząć myśleć inaczej o sobie. Myśleć dobrze. Poza tym rzeczywiście poznać i porozmawiać z innymi kobietami, ustawiając się z nimi na równej pozycji. Nie patrząc z góry, jak na kogoś głupszego czy gorszego – bycie człowiekiem z innymi zainteresowaniami nie stanowi przecież żadnych logicznych podstaw do szufladkowania.

Ten cały podział na zajęcia dla dziewczynek i zajęcia dla chłopców jest bardzo krzywdzący, bo z góry narzucona rola nie pasuje żadnej dziewczynie z sąsiedztwa i wciska ją w buty zawsze niepoprawnej chłopczycy, z których wcale nie tak łatwo wyjść. Ale kiedy już się uda, to przyznacie sami – kobiety są super!

comyslisz

Wybrane dla Ciebie: